Westchnąłem cicho, dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki a ja wyszedłem z komnaty, na szczęście na korytarzu nikogo nie było. Spokojnie udałem się do siebie gdzie również się odświeżyłem i poszedłem nakarmić Hidalgo. W zamku było spokojnie, lecz nie na dziedzińcu. Dzieci biegały w tą i z powrotem i obrzucały się śnieżkami. Gdy dostałem jedną w ramię momentalnie ucichły i spojrzeli na mnie z dużymi oczami. Ja jedynie uśmiechnąłem się lekko, ulepiłem śnieżkę i rzuciłem w jednego z nich po czym ponownie zaczęli się śmiać.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz