- To nie jest mój ojczym, nikim dla mnie nie jest, nie miał ślubu z moją matką, żadnych praw do mnie nie ma i nie ma prawa chcieć wojny. - wzruszyłem lekko ramionami.
- No dobrze, skoro tak... chodź, opatrzę ci tą rękę. - stwierdziła.
Skinąłem głową i ruszyłem u jej boku do zamku.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz