Cały czas bacznie obserwowałem jego ruchy, był dość przewidywalny dzięki czemu dawałem radę. Niespodziewanie przejechał mieczem po wewnętrznej stroni dłoni, przez co odsunąłem się od niego o krok wstrzymując chwilowo walkę, dyszał i uśmiechał się zwycięsko, jednak walka nadal się nie skończyła. Spojrzałem na swoją dłoń zalaną krwią, nie przejmowałem się tym, to akurat grało tu mniejszą rolę. Ponownie chwyciłem miecz i kontynuowałem to co zacząłem.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz