Staliśmy w kupie na górce przed zamkiem wroga. Dowódcą grupy był Drogo, dał znać mieczem po czym galopem ruszyliśmy na zamek, jednak nie wiadomo skąd przed nami znaleźli się ich żołnierze, była ich cała chmara, jak by wiedzieli że przyjdziemy.
- Odwrót! Odwrót! - chłopak zaczął się drzeć na cały głos, jednak było trochę za późno, zaczęli atakować tak też musieliśmy się obronić.
Nie dawaliśmy rady, tak też przeszliśmy do planu B, wszyscy po kolei padliśmy na ziemię udając martwych. Odeszli, nagle usłyszałem głos Taigi, lekko drżał.
- Kai... - położyła zimną dłoń na moim policzku.
- Połóż się. - szepnąłem, lekko zdziwiona, zrobiła to.
Otworzyłem oczy, patrząc na nich.
- To takie nasze zagranie, jak nie dajemy rady, gorzej jak chcą nas dobić... na szczęście odpuścili. - wyjaśniłem.
- Jeszcze chwila i spadamy. - usłyszałem głos Drogo.
- Co ty tu robisz? - spytałem cicho.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz