- Spokój, jakby nic nie planowali. - powiedziałem od razu, stając przed nim.
- To zły znak... wracajcie do Roberta, niedługo zaatakują. - stwierdził.
- Może tak damy koniom odpocząć? - spytał Matt.
- Nie ma czasu na odpoczynek! - krzyknął.
Chciałem coś powiedzieć, jednak ugryzłem się w język, zawróciliśmy konie i ruszyliśmy w drogę powrotną.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz