wtorek, 19 stycznia 2016

Od Kaia

- Chłopiec może być... Taigo. - zaproponowałem głaszcząc czarnego kota. - Muszę iść, mamy mieć zaraz szkolenie. - westchnąłem wstając.
Nachyliłem się nad dziewczyną po czym złączyłem nasze usta w pocałunku.

?

Od Taigi

Przyłożyłam palec do ust zastanawiając się chwilę
- A są to koty czy kotki?
- Jedna kotka i jeden kot - Zanurzył swoją twarz w moje włosy, a ja dalej się zastanawiałam, w sumie nie miałam żadnych pomysłów na imiona do nich
- Mam pustkę w głowię - Runęłam na łóżko, nad swoją twarzą ujrzałam ciągle zaskoczonego Toshiro - Kotka może być Mimi, albo Momoi - Zaczęłam cicho wzdychając

?

Od Kaia

Uśmiechnąłem się również ją przytulając. Po chwili dziewczyna wróciła z dwiema miseczkami z mlekiem oraz poduszką.
- Masz pomysł jak je nazwiemy? - spytałem obejmując ją i przyglądając się pojącym spokojnie mleczko kotką.

?

Od Taigi

Spojrzałam na dwa małe koty, były takie kochane, od razu wskoczyły na moje łóżko i zaciekawione podeszły do Toshiro
- Jejku, są śliczne - Zaśmiałam się zaczynając je głaskać
- Ciesze się - Usiadł obok mnie
- Ale kiedy.... - Przechyliłam delikatnie głowę - Dlatego Cię nie było od rana - Dodałam po chwili głaszcząc dwie puchate kulki
- Niedaleko pewna starsza pani sprzedaje koty, pomyślałem, że czemu by nie kupić - Wzruszył delikatnie ramionami
- Są śliczne, dziękuje - Pocałowałam go w policzek - Mam nadzieję, że szybko za klimatyzują się w zamku, zaraz przygotuje dla nich posłanie i miski z mlekiem - Zawołałam przytulając chłopaka

?

Od Kaia

Uśmiechnąłem się lekko.
- To może idź się jeszcze połóż, jest jeszcze wcześnie. - zaproponowałem.
- Chyba tak zrobię. - przetarła oczy dłonią.
Odprowadziłem ją aż do pokoju, a gdy zniknęła za drzwiami wyszedłem z zamku, osiodłałem Hiro po czym ruszyłem do wioski niedaleko. Starsza kobieta miała do sprzedania małe kotki, wszystkie były cudowne aż trudno było wybrać. Nie mogłem się zdecydować w efekcie czego wziąłem dwa, najwyżej jak nie będzie chciała dwóch to jednego sobie zatrzymam. Zapłaciłem i ruszyłem w drogę powrotną, od razu poszedłem do komnaty Tai, na szczęście już nie spała, szczotkowała Toshiro.
- Hej, gdzie byłeś? - uśmiechnęła się lekko.
- Aaaa, tu i tam. - wzruszyłem lekko ramionami i kucnąłem koło niej.
- Co ty kombinujesz? - uśmiechnęła się.
Odwzajemniłem gest po czym wyciągnąłem zza pleców dwa małe kotki.
http://orig05.deviantart.net/5222/f/2011/097/7/0/ragdoll_4_by_venomxbaby-d3dgbaz.jpghttp://img14.deviantart.net/6635/i/2010/210/e/9/posing_like_a_model_by_antikersg_p_photo.jpg 

?

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Taigi

- Chciałby wszystko zrobić od razu - Westchnęłam kiedy wyszedł i usiadłam za krzesłem - Nie musimy się spieszyć, jesteśmy młodzi, mamy czas - Uśmiechnęłam się do niego miło
- Zgadzam się z Tobą - Usiadł obok mnie - Pewnie chce mieć już to wszystko z głowy, ale nie powinien się obrazić jak trochę to przeciągniemy - Zaśmiał się cicho
- Nie - Odwzajemniłam gest - W gruncie rzeczy jest całkiem wyrozumiały - Zauważyłam. Ponownie ziewając
- Chyba nie jesteś rannym ptaszkiem
- Dzisiaj nie - Przyznałam zgodnie z prawdą

?
A nie wiem, mogą być koty :D

Od Kaia

- Próbuje to wyjaśnić od godziny. - Westchnąłem kierując na nią wzrok.
- Po co czekać?
- A po co się tak spieszyć? - przychyliłem lekko głowę na bok.
Ten jedynie Westchnął bezradnie.
- Chcę dla was jak najlepiej, ale zrobicie, jak uznacie za słuszne. - podniósł ręce w geście obronnym i wyszedł.

? Ale bardziej psy czy koty? xd

Od Taigi

- Spij dobrze - Uśmiechnęłam się delikatnie znikając w swoim pokoju. Po szybkim prysznicu zawinęłam się w kołdrę przytulając do Toshiro - A więc wszystko się jednak ułożyło - Wyszeptałam sama do siebie, zamykając oczy. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi
- Otworzyłam je nieco zaspana
- Panienkę król wzywa - Ukłoniła się jedna z młodych kobiet, a ja jedynie zwinęłam
- Już idę - Uśmiechnęłam się, szybko ogarniając. W sukience ruszyłam do ojca, gdzie czekał już Kai - Coś się stało? - Zapytałam
- Jeszcze pytasz, trzeba uzgodnić wszystko ze ślubem! Co wy sobie myślicie, że to tak łatwo wszystko
- Nie myślałam, że aż tak się z tym pospieszymy - Przyznałam nieco skołowana

?

Od Kaia

- Pewnie tak. - uśmiechnąłem się lekko.
Wstaliśmy, otrzepałem się ze śniegu, złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w drogę powrotną do zamku. Zatrzymaliśmy się dopiero przed jej komnatą, zbliżyłem swoją twarz do jej po czym złączyłem nasze usta w pocałunku.
- No to dobranoc. - wyszeptałem.

?

Od Taigi

Cóż nigdy bym nie pomyślała iż będę się cieszyć z tego, że mam już wybranego tego jedynego. Jednak on właśnie nim jest, i to nie jest wybór ojca, a mój. W jego ramionach czułam się bezpiecznie jak jeszcze nigdy, wiedziałam że przy nim nic mi się nie stanie
- Zaczyna się robić późno - Wyszeptał mi do ucha
- Masz rację - Westchnęłam
- Chętnie bym tutaj siedział z Tobą do rana, ale Twój ojciec chciał mnie jutro widzieć - Pocałował mnie w czubek głowy
- Pewnie będzie chciał z Tobą obgadać kilka rzeczy - Zauważyłam - Jednak masz rację trochę chłodno się zrobiło

?
Tai lubi wszystko co małe xDD

Od Kaia

- Nie koniecznie... to nie jest Boże przykazanie, powiedzenie nie wiadomo kiedy i przez kogo wymyślone, prawie nikt się tego już nie trzyma. - stwierdziłem. - Wolałbym po prostu Kai. - uśmiechnąłem się lekko.
- Ja też. - odwzajemniła gest.
Oparłem swoją głowę o jej patrząc przed siebie, z mojej twarzy nie znikał uśmiech.

? PS: Taiga woli małe pieski czy kotki? XD I czy wgl lubi takie maluchy xd

Od Taigi

Z uśmiechem oparłam się o niego spoglądają na rozgwieżdżone niebo (nie wiem jaka była pora dnia xD) Westchnęłam cicho, jednak się uśmiechnęłam
- Coś nie tak?
- Nie wiem czy będę umiała się przestawić - Wyznałam spokojnie
- Co masz na myśli? - Złapał mnie za rękę
- Za trochę przy ludziach nie będę mogła do Ciebie mówić po imieniu - Odwróciłam głowę w jego stronę - A będę musiała się zwracać przez "mężu"

?
Tak mnie śluby wzięło xD

Od Kaia

Zaśmiałem się, zrobiłem kilka kroków w jej stronę, objąłem w pasie i złączyłem nasze usta w długim pocałunku. Usiadłem na ziemi i pociągnąłem dziewczynę lekko za rękę dzięki czemu usiadła mi na kolanach, bokiem do mnie. Uśmiechnąłem się, widząc jej zaskoczenie.

?

Od Taigi

- Zaskakiwać mówisz - Uśmiechnęłam się lekko, ponownie ściskając w dłoniach miecz - Okej to jeszcze raz - Odwróciłam się idąc ponownie na swoje miejsce. Z uśmiechem ruszyłam na chłopaka, jednak kilka kroków od niego wbiłam miecz w ziemię, a sama podniosłam ręce w geście obronnym - Poddaje się! - Zawołałam ze śmiechem. Przez chwilę patrzył na mnie z niedowierzaniem po czym też się zaczął śmiać
- Nie o takie zaskoczenie mi chodzi - Stwierdził podchodząc do mnie
- Miałam w planach jeszcze ucieczkę na drzewo, ale jest zbyt ślisko - Na mojej twarzy pojawił się niewinny uśmiech. Strzelanie z łuku idzie mi o wiele lepiej

?

Od Kaia

- Myślisz że od początku każdy z nas tak szybko nim machał? Musisz to wyczuć, samo przyjdzie. - stwierdziłem.
Poćwiczyliśmy tak pewien czas, po czym stanąłem naprzeciw niej.
- Zaatakuj mnie. - uśmiechnąłem się lekko.
Dziewczyna poprawiła miecz w dłoni po czym ruszyła na mnie, zablokowałem jej atak i wytrąciłem jej z dłoni miecz, poleciał w powietrze, a gdy zaczął spadać, złapałem go.
- Musisz zaskakiwać przeciwnika. - powiedziałem podając jej miecz.

?

Od Taigi

Złapałam miecz oburącz i zaczęłam nim wymachiwać jak to zazwyczaj widziałam na dworze.
- Ej poczekaj! - Zawołał Kai odsuwając się ode mnie, spojrzałam na niego zaskoczona
- Coś nie tak? Przecież właśnie tak to zawsze wygląda - Uśmiechnęłam się nie bardzo rozumiejąc o co mu teraz chodzi
- Nikt nie wali na oślep - Stanął za mną i złapał moje dłonie - Każdy ruch musi być przemyślany, staranny - Zaczął z uśmiech przecinając powietrze moim mieczem
- Ale jak mam to robić starannie jak wy tak zawsze szybko machacie? - Spojrzałam na niego zaskoczona

?

Od Kaia

Uśmiechnąłem się i dorównałem jej kroku. Wziąłem drugi miecz po czym ruszyliśmy do lasu. Wybraliśmy sobie odpowiednie miejsce. Podałem jej jeden z mieczy po czym wyjaśniłem wszystko co powinna wiedzieć.

?

Od Taigi

Skinęłam zgodnie głową szybko wstając z łóżka i zarzucając na siebie płaszcz. Po kilu minutach stałam przy drzwiach z uśmiechem
- Nie sądziłem, że będziesz taka chętna - Zaśmiał się podchodząc do mnie
- Zawsze wszyscy mi powtarzali, że miecz nie jest dla mnie, a Ty chcesz mnie uczyć, czego mogę chcieć więcej - Zachichotałam radośnie
- Tylko mnie nie zabij tak od razu - Otworzył drzwi
- Postaram się, ale wiesz, jestem bardzo silna - W podskokach ruszyłam w stronę głównych drzwi

?

Od Kaia

- Gdy się ma motywację... - uśmiechnąłem się lekko. - A tak w ogóle, miałem ci dać lekcję, no nie?
- A no tak. - uśmiechnęła się.
- To chodźmy może do lasu, żeby twój ojciec nie miał pretensji. - zaproponowałem odwzajemniając gest.

?

Od Taigi

Kai usiadł na moim łóżku, a ja przyniosłam małą apteczkę, delikatnie zaczęłam oczyszczać jego ranę zawiązując ją bandażem
- Muszę Cię o czymś powiadomić - Westchnęłam
- O czym?
- Masz prawo do sprawdzenia mnie - Spojrzałam na niego - Do tego czy aby na pewno jestem czysta - Przechyliłam delikatnie głowę
- Przecież Ci ufam - Zrobił nieco dziwną minę
- Moim obowiązkiem jest Cię poinformować o takiej możliwości - Uśmiechnęłam się delikatnie - Poza tym, świetnie walczysz

?

Od Kaia

- To nie jest mój ojczym, nikim dla mnie nie jest, nie miał ślubu z moją matką, żadnych praw do mnie nie ma i nie ma prawa chcieć wojny. - wzruszyłem lekko ramionami.
- No dobrze, skoro tak... chodź, opatrzę ci tą rękę. - stwierdziła.
Skinąłem głową i ruszyłem u jej boku do zamku.

?

Od Taigi

Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ponownie się do niego przytuliłam, szczęśliwa, że wszystko wyszło tak, a nie inaczej
- Już po wszystkim - Pogłaskał mnie po głowie, a ja nie zmieniałam wyrazu twarzy
- Nie sądziłam, że pójdzie aż tak dobrze - Westchnęłam uspokojona - Jednak dalej uważam, że powinieneś iść do lekarza
- Na prawdę nic mi nie jest -Zaśmiał się delikatnie
- Kai... Jak Twój ojczym dowie się, że my no wiesz... Nie będzie chciał wojny?

?

Od Kaia

- Nic mi nie jest, nie ma takiej potrzeby. - powiedziałem pewnie podnosząc się z ziemi.
- Nalegam. - przechylił lekko głowę.
- Nie będzie mnie lekarz macał... - mruknąłem.
Król jedynie wzruszył bezradnie ramionami, po czym odszedł, zostałem sam z Tai.
- Na pewno wszystko ok?
- Jasne, w jak najlepszym. - uśmiechnąłem się lekko.

?

Od Taigi

Od razu znalazłam się obok Kaia, wręcz spiorunowałam wzrokiem drugiego chłopaka, jednak zanim zdążyłam coś powiedzieć, szybko go odciągnęli
- Kai, wszystko dobrze? - Zapytała pomagając mu wstać
- Powiedzmy - Mruknął
- Trzeba Cię zaprowadzić do naszego lekarza, jeśli kopnięcie było zbyt poważne to może się okazać, że jesteś bezpłodny, a na to nie możemy sobie pozwolić - Stwierdził mój ojciec, a ja spuściłam zażenowany wzrok, jak on w ogóle może mówić takie rzeczy

?

Od Kaia

Uśmiechnąłem się, po czym mocno przytuliłem dziewczynę która niemal wpadła mi w ramiona.
- Nie! Nie! Nie! - zaczął krzyczeć na cały głos. - To nie fer!
Nim zdążyłem się zorientować dostałem w krocze, gdy się ugiąłem z bólu, z łokcia w kark przez co padłem na ziemię. Uniósł nade mną miecz, być może w ostatniej chwili odepchnęła go straż.

?

Od Taigi

Spojrzałam przerażona na pierwsze krople krwi które zaczęły spływać z dłoni Kaia, aby nie krzyknąć zakryłam sobie usta ręką. Dalej walczył, nie poddawał się, nie mogłam uwierzyć, że nawet nie zwraca uwagi na swoje rany
- Stop! - Krzyknął nagle mój ojciec, każdy był zaskoczony, nikt nawet nie wiedział o co chodzi, zresztą ja też nie. Razem z nim zeszłam na dół. Wręczył mi białą chustę i zwrócił się do reszty
- Dzielnie walczyliście, teraz pozwólcie, aby ma córka wybrała zwycięzce - Zrobił krok w tył, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Oboje stanęli przede mną z poważnymi minami, jednak ja nawet nie spojrzałam na drugiego chłopaka. Chusta od razu wylądowała na rękach Kaia

?

Od Kaia

Cały czas bacznie obserwowałem jego ruchy, był dość przewidywalny dzięki czemu dawałem radę. Niespodziewanie przejechał mieczem po wewnętrznej stroni dłoni, przez co odsunąłem się od niego o krok wstrzymując chwilowo walkę, dyszał i uśmiechał się zwycięsko, jednak walka nadal się nie skończyła. Spojrzałem na swoją dłoń zalaną krwią, nie przejmowałem się tym, to akurat grało tu mniejszą rolę. Ponownie chwyciłem miecz i kontynuowałem to co zacząłem.

?

Od Taigi

Ze strachem obserwowałam całe wydarzenie, bałam się, że coś mu się stanie, jego przeciwnik wcale nie był taki mały, a ja nawet nie wiedziałam jak on walczy na miecze. Oczywiście trzymałam za niego kciuki, mając nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze. W końcu się zaczęło, sama nie wiedziałam kto wygrywa, oboje walczyli tak zacięcie, że ciężko było to ocenić
- Jeśli coś mu się stanie - Zaczęłam cicho, nie odwracając wzroku od pola bitwy - To nigdy Ci tego nie wybaczę

?

Od Kaia

Skinąłem głową, każde z nas poszło w swoją stronę. Stanąłem na "polu bitwy" mojego konkurenta jeszcze nie było, dlatego też wyciągnąłem swój miecz.
- Masz jeszcze czas się wycofać. - usłyszałem za sobą, tego faceta, Looka? Jakoś tak.
- Nie ma mowy. - powiedziałem jedynie.

?

Od Taigi

Spojrzalam na rozlana wodę i tylko westchnelam
- Będzie dobrze - Powiedziałam cicho łapiąc go za rękę
- Będzie - Zapewnił
- Nawet jeśli Ci się nie uda i tak będę z Tobą - zawiazalam mu na ręce swoją chustę - Na szczęście
- Dziękuję - uśmiechnął się lekko
- Proszę. Muszę już wracać

?

Od Kaia

Uśmiechnąłem się lekko po czym wziąłem łyk wody. Nagle ktoś pociągnął mnie z bara, przez co woda się rozlała.
- Na twoim miejscu młody bym się wycofał, on cię tam zniszczy. - zaśmiał się grubym głosem po czym odszedł.


?

Od Taigi

Dokładnie przygladalam się Kaiowi, konkurencja była silna, jednak wiedziałam że w wyścigu wygra, przecież od zawsze jeździ na koniu, nie może mu się nie udać. Był pierwszy, a dwoje pierwszych miało stanąć w ostatnim pojedynku. Nastała kilku minutowa przerwa. Wstalam i z woda ruszyłam na dol. W końcu odnalazlam Kaia
- Dobrze Ci idzie - podalam mu kubek z wodą i swoją chustę
- Możesz tutaj być? - Zapytał nieco zaskoczony
- Mam prawo mieć swojego faworyta - usmiechnelam się delikatnie

?

Od Kaia

Po krótkiej chwili ustawili nas w kolejce, każdy musiał oddać 3 strzały do 3 tarcz, udało mi się strzelić w wszystkie trzy, ale nie tylko mi. Następną konkurencją był owy wyścig, stanęliśmy na linii startowej, trzeba było chwilę poczekać gdyż kilka koni było niespokojnych. Na chwilę skierowałem wzrok w stronę Taigi.

?

Od Taigi

Mój ojciec w końcu wstał dając znak abym również wstala. Niechętnie stanelam obok niego.
- Zebraliśmy się tutaj aby odbyć niezwykle ważny turniej. Będą trzy konkurencję. Strzelanie z łuku, wyścig konny a na końcu walka pomiędzy dwoma najlepszymi rycerzami - Podniósł ręce do góry a wszyscy zaczęli krzyczeć radośnie -Zwycięzca nie tylko zamieszka w naszym zamku, ale również dostanie tytuł króla i otrzyma rękę mej córki. Niech turniej się zacznie!
Westchnelam cicho idąc w stronę mniejszego tronu który należał do mnie, usiadlam na nim przyglądając się temu wszystkiemu

?

Od Kaia

Wziąłem głęboki oddech po czym nachyliłem się lekko nad szyją Hiro.
- Damy z siebie wszystko, musimy wygrać. - szepnąłem do niego, powoli przejeżdżając rękę po jego szyi, parsknął w odpowiedzi.
Ponownie się wyprostowałem, patrząc na konkurentów. Byli przeróżni, każdy się od siebie czymś różnił. Sylwetką, umięśnieniem, kolorem włosów a nawet i skóry.

?

Od Taigi

Weszlam do zamku idąc w stronę swojej sypialni. Nakarmilam Toshiro po czym polozylam się razem z nim na łóżku
- I co ja mam robić mały? - Westchnelam
~~~~
Dzień turnieju, siedzialam na górze razem z moim ojcem na placu spotykali się wszyscy rycerze, jednak mój wzrok cały czas tkwił na Kaiu.
- Kibicujesz mu - odezwał się ojciec
- Do samego końca - Odezwalam się nie patrząc na niego

?

Od Kaia

- Jasne. - uśmiechnąłem się i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Będąc przy zamku, niestety ale musieliśmy się od siebie odsunąć. Taiga poszła do zamku, natomiast ja musiałem wyprowadzić Hidalgo na świeże powietrze, w końcu cały dzień w stajni siedzieć nie może. Musiałem ćwiczyć, żeby wygrać ten turniej... robiłem pompki a Hide trzymał kopyto na moich plecach i parskał za każdym razem gdy się podnosiłem.

?

Od Taigi

- Lepsze niż ucieczka, to tylko wyjście awaryjne - Westchnelam, wtulajac w niego swoją twarz
- Ale na pewno nie o tym marzylas- Wyszeptal mi do ucha
- Będę z Tobą czego chcieć więcej?- usmiechnelam się delikatnie. - Idziemy na kolację? Muszę jeszcze nakarmić Toshiro, chociaż pewnie dalej śpi - Oparlam się o niego

?

Od Kaia

- Ale później nie skończyło się najlepiej... - zauważyłem.
- Ale my nie będziemy tak kombinować jak oni. - powiedziała zarzucając ręce na moją szyję, ja natomiast swoje położyłem na jej talii.
- W sumie...

?

Od Taigi

Odwzajemnilam pocałunek uśmiechając się przy tym. Oczywiście że ucieczka nie jest dobrym rozwiązaniem jednak jeśli nie będzie innej możliwości... chociaż...
- Co się stało? - Zapytał
- Pamiętasz Romeo i Julie?
- Pewnie, chyba każdy zna ich historię
- Rodzice nie zgadzali się na ich ślub więc wzięli go potajemnie...

?

niedziela, 17 stycznia 2016

Od Kaia

Spojrzałem jej głęboko w oczy, oczywiście że bym to dla niej zrobił, lecz trzeba to najpierw w 100 procentach przemyśleć.
- Za tobą pójdę nawet na koniec świata. - uśmiechnąłem się i złączyłem nasze usta w pocałunku.

?

Od Taigi

- Dużo lepiej niż zazwyczaj, było o wiele cieplej z Tobą - Przyznalam delikatnie się uśmiechając
- Cieszę się - Odwzajemnil gest, prowadząc mnie i uważając abym na nic nie wpadła
- Jeśli coś się stanie i nie wygrasz to ucieknijmy - Powiedziałam poważnie
- To by zabiło Twojego ojca - Stanął patrząc mi prosto w oczy
- W końcu by zrozumiał...

?

Od Kaia

Uśmiechnąłem się, wyszliśmy ze stajni i ruszyliśmy na spacer. Gdy byliśmy przy lesie, objąłem ją i lekko przyciągnąłem do siebie.
- Tak w ogóle, jak się spało? - spytałem uśmiechając się lekko.

?

Od Taigi

- Co powiesz na mały spacer? - Zapytałam z uśmiechem przechylajac delikatnie głowę aby lepiej na niego spojrzeć
- W sumie czemu by nie - Wzruszył ramionami z uśmiechem - Chcesz iść gdzieś dalej?
- Myślałam nad krótkim spacerem po lesie, trochę zimno jest - Przyznalam delikatnie się rumieniac
- W sumie to możesz mieć rację, a jak tam Twoj lis?
- Toshiro ma się dobrze, grzeje się w moim łóżku - zasmialam się cicho

?

Od Kaia

Zamknąłem na chwilę oczy. W pewnym momencie Hiro wsadził swój pysk między nas i parsknął zadowolony, Tai zaśmiała się cicho.
- Zazdrośnik. - poklepała go po szyi. - Jesteś zajęty? - spytała.
- Nie. A co? - uśmiechnąłem się lekko.

?

Od Taigi

- Nie rozumiem jego zachowania, zawsze mówił, że chce dla mnie jak najlepiej, a teraz... Sam powiedział, że wie że jesteś dobry, znasz się na tym co robisz, ale i tak mnie odesłał - Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej- Kai ja nie chcę Cię stracić - Wyszeptałam
- Dam z siebie wszystko, na pewno mnie nie stracisz, a ja nie pozwolę aby ktoś inny stanął u Twoje boku - Pocałował mnie w czoło, głaszcząc uspokajająco po plecach
- Trzymam Cię za słowo

?

Od Kaia

- Spokojnie... - powiedziałem cicho gładząc ją po plecach. - Nie sądzę żeby twój ojciec pozwolił ci wyjść za jakiegoś starego dziada, a nie sądzę żeby młody chłopak był nie wiadomo jakim mięśniakiem. - stwierdziłem choć sam nie byłem pewien. - Nie pozwolę żeby kto inny wygrał. - dodałem.

?

Od Taigi

Mój wzrok ciągle tkwił wbity w ziemię, nie wiedziałam jak to powiedzieć, jak ubrać swoje myśli w zdania. Jak miałam mu to powiedzieć
- Mój ojciec się nie zgodził... - Powiedziałam cicho, nie podnosząc wzroku - Jeśli nie wygrasz...
- Spokojnie - Podszedł do mnie, przytulając mnie delikatnie - Damy radę, przecież nie może się źle skończyć, razem coś wymyślimy
- Martwię się, jeśli przyjedzie ktoś silniejszy... Nie chce być z kimś innym

?

Od Kaia

Nagle zauważyłem zmierzającą ku mnie Taigę, strzepującą z kurtki śnieg.
- Ciebie też napadli? - uśmiechnąłem się puszczając wyczyszczone już kopyto konia. Tai jednak nie odpowiedziała, oparła się o ścianę bosku patrząc na mnie smutno. - Co się stało? - spytałem od razu podchodząc do niej.

?

Od Taigi

Ubrana poszłam do komnaty ojca, tak jak myślałam siedział już przy swoim biurku przeglądając różnego rodzaju papiery. Musiało minąć kilka minut zanim zauważył moją obecność.
- Och Taiga, stało się coś? - Uśmiechnął się do mnie miło
- W sumie to tak - Usiadłam naprzeciwko niego - Co do tego turnieju...On nie będzie konieczny
- Przecież już wszystko zaplanowane, rozmawialiśmy o tym - Westchnął cicho
- Ale chodzi o to, że ja... Ja już wybrałam...A raczej moje serce wybrało - Odwróciłam na chwilę, wzrok aby po chwili ponownie na niego spojrzeć
- Kogo?
- Kaia. Znasz go, wiesz, że jest dobry - Zaczęłam, jednak mi przerwał
- Wiem, ale nie mogę odwołać swojego zdania, masz rację jest dobrym rycerzem, więc powinien dać sobie radę, jednak nie mogę tego odwołać, przykro mi - Ponownie wrócił wzrokiem do swoich kartek. Czułam się jak zwykłe trofeum, które można najzwyczajniej w świecie wygrać

?

Od Kaia

Westchnąłem cicho, dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki a ja wyszedłem z komnaty, na szczęście na korytarzu nikogo nie było. Spokojnie udałem się do siebie gdzie również się odświeżyłem i poszedłem nakarmić Hidalgo. W zamku było spokojnie, lecz nie na dziedzińcu. Dzieci biegały w tą i z powrotem i obrzucały się śnieżkami. Gdy dostałem jedną w ramię momentalnie ucichły i spojrzeli na mnie z dużymi oczami. Ja jedynie uśmiechnąłem się lekko, ulepiłem śnieżkę i rzuciłem w jednego z nich po czym ponownie zaczęli się śmiać.


?

Od Taigi

Spojrzalam na Kaia i zachichotalam cicho. Pierwszy raz budze się obok mężczyzny, to trochę dziwne ale i bardzo miłe. Pocalowalam go w policzek wstajac z łóżka
- Idę do łazienki, jeśli ktoś by wszedł powiedz że rano uslyszales jakieś dźwięki w moim pokoju i chciałeś to sprawdzić. Lepiej żeby nikt nie wiedział że spędziliśmy razem noc - Odwróciłam się do niego z uśmiechem
- Niektórzy mogli by dziwnie zareagować - Stanął zgodnie głową
- Więc właśnie, i tak łamie zasady calujac Cię - Jednak to jest silniejsze ode mnie i nie mogę się powstrzymać. Ciężko będzie nie zdradzać swoich uczuć przy ludziach, ale dopóki mój ojciec nie wyrazi zgody musimy się kryć z tym

?

sobota, 16 stycznia 2016

Od Kaia

Uśmiechnąłem się lekko, pocałowałem ją lekko w skoroń po czym oparłem swoją głowę o jej. Siedzieliśmy tak, kołysząc się powoli aż z biegiem czasu, usnęliśmy. Obudziłem się jako drugi, cały czas byliśmy w tej samej pozycji z tym że leżeliśmy.

?

Od Taigi

Czy ojciec da sobie spokój z tym turniejem? Wszystko zaplanował nie pozwoli sobie od tak go przerwać, ale nie mogę pozwolić aby ktokolwiek inny stanął obok mnie
- Poromawiam z nim, może uda mi się go jakoś przekonać, w końcu Cię lubi więc może... - Westchnelam cicho
- Nie martw się będzie dobrze, zadbam o to - ponownie mnie przytulil a ja uśmiechnelam się delikatnie
- Dziękuję

?

Od Kaia

Na śmierć zapomniałem o tym turnieju, przecież on... może wszystko zepsuć. Położyłem swoją dłoń na jej, po czym również spojrzałem w jej oczy.
- Nie wiem... nie możesz powiedzieć ojcu? - spytałem, a Tai jedynie wzruszyła ramionami i cicho westchnęła. - Co by nie było, dam z siebie wszystko.

?

Od Taigi

Tak bardzo cieszyłam się jego bliskością, na mojej twarzy wciąż gościł uśmiech, który znikł, kiedy przypomniałam sobie słowa ojca. Przecież... Chciał wydać turniej...Co jeśli ktoś pokona Kaia? Nie mam zamiaru być z kimkolwiek innym
- Ja Ciebie też kocham... - Powiedziałam cicho
- Co się stało? - Spojrzał na mnie od razu
- Bo... Mój ojciec wydał ten cały turniej, co jeśli nie wygrasz? Nie mam zamiaru być z kimś innym... - Patrzyłam w jego oczy

?

Od Kaia

Pokiwałem zrozumiale głową, po czym przyciągnąłem ją lekko do siebie i przytuliłem po czym przymknąłem lekko oczy.
- Kocham Cię. - szepnąłem nagle.
Nie sądziłem że kiedykolwiek jej to powiem... a jednak los się do mnie uśmiechnął.

?

Od Taigi

Uśmiechnęłam się lekko czując jak moje policzki zmieniają kolor. Zrobiło mi się gorąco jak jeszcze nigdy wcześniej. Czując jego zapach, bliskość, nie mogłam uwierzyć, że to się działo i że odwzajemnił pocałunek. Byłam przygotowana na to, że mnie odrzuci, że stwierdzi iż to nie ma sensu
- Też się bałam - Przyznałam spuszczając nieco wzrok
- Bałaś? Ty? - Zaczęłam łapiąc mnie za podbródek i podnosząc go lekko do góry, tak że musiałam na niego spojrzeć
- Nie wiedziałam czy czujesz to samo, a nie chciałam Cię też stracić jako przyjaciela, tylko... Nie mogłam być już dla Ciebie tylko dobrą koleżanką

?

Od Kaia

Przez chwilę błądziłem wzrokiem po jej twarzy zbliżającej się do mojej, jednak gdy była wystarczająco blisko złączyłem nasze usta w pocałunku i tym samym kładąc dłonie na jej policzkach. Gdy nasze usta odkleiły się  od siebie, przyłożyła swoje czoło do mojego, a ja lekko się uśmiechnąłem.
- Miałem to zrobić wcześniej, ale nie byłem pewien... czy mogę. - wyznałem.

?

Od Taigi

Leżałam już w swoim łóżku, zastanawiając się, dlaczego dzisiejsza misja zajmuje im tyle czasu. Może coś się stało? A co jeśli ktoś ich napadł? Co 5 minut podchodziłam do okna, aby móc ich wypatrzeć, jednak nadaremno. Drzwi delikatnie się uchyliły, a ja gwałtownie usiadłam na łóżku, wpatrując się w szparę w drzwiach.
- Śpisz? - Usłyszałam głos Kaia, dzięki czemu odetchnęłam z ulgą
- Nie - Odezwałam się cicho. Zamknął za sobą drzwi siadając na brzegu łóżka
- Coś się stało, że chciałaś się ze mną widzieć? - Przechylił lekko głowę, a ja szybko znalazłam się obok niego, nie wiedziałam jak to powiedzieć, a więc jedynie delikatnie i niepewnie zbliżyłam swoje usta do jego

?

Od Kaia

Było ciemno, jedyne światło dawał blask księżyca, jechaliśmy wzdłuż ścieżki. Słychać było jedynie hukanie sowy, skrzypienie śniegu spod kopyt Hiro no i jego parskanie co jakiś czas. Nagle na horyzoncie pojawili się dwójka mężczyzn na gniadych koniach. Mieli na sobie kaptury zakrywające ich twarze. Minąłem ich bez słowa, jednak zatrzymałem konia i odwróciłem się.
- Przepraszam. - powiedziałem, powodując że jeden odwrócił się w moją stronę. - Czy wiedzą panowie może, czy tędy dojadę do zamku króla Nasha? - spytałem.
Jeden z nich ściągnął kaptur, miał siwe włosy i przepitą twarz.
- Dojedziesz. - skinął głową i ruszyli dalej.
Zwyczajni ludzie, ale warto było się upewnić. Po jakiejś godzinie dojechałem na miejsce. Spokój, cisza. Po pewny czasie ruszyłem w drogę powrotną. Trochę mi się zeszło, wróciłem jakieś 2 godziny później niż powinienem. [...] Odstawiłem konia do stajni, gdzie go rozsiodłałem po czym tak jak prosiła mnie Taiga, skierowałem się do jej komnaty.

?

Od Taigi

Usmiechnelam się delikatnie i złapałam chłopaka za rękę, ten jedynie podniósł delikatnie lewy kącik ust
- Jak wrócisz to przyjdz do mnie proszę - Odwróciłem się idąc do swojej komnaty. Coraz częściej o mnie myślę

?

Od Kaia

- W końcu to tylko zwiady... - odwróciłem się w jej stronę.
- Obiecaj. - powtórzyła powoli, patrząc na mnie poważnie.
- Obiecuję. - uniosłem lekko lewy kącik ust.
Dziewczyna odwzajemniła gest i odsunęła się o krok, wsiadłem na grzbiet Hidalgo.

?

Od Taigi

Cóż mogłam powiedzieć, nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy, pewnie, że wolałabym, żeby został ze mną w zamku, ale nie mogłam się sprzeciwić takiej decyzji, tak samo jak pozostali. To tylko zwiady, przecież to tylko kilka godzin. Kiedy tylko wyszedł, poszłam za nim. Położyłam mu rękę na ramieniu, cicho wzdychając
- Uważaj na siebie - Wyszeptałam
- Jak zawsze - Odpowiedział równie cicho
- Obiecaj mi, że wrócisz cały, o własnych siłach - Moja twarz wtopiła się w jego plecy

?

piątek, 15 stycznia 2016

Od Kaia

- Chyba tak... - również westchnąłem.
Gdy dziewczyna zniknęła mi z oczu, zaprowadziłem Hidalgo do stajni gdzie go wyczyściłem a następnie ruszyłem do swojej komnaty. [...] Siedzieliśmy przy kolacji, w takim samym zestawieniu jak co dzień. Król, Taiga, ja, Matt i Amaury.
- Kai. - zaczął nagle. - Pojedziesz na zwiady do tych na północ, ktoś musi to zrobić.
- Dlaczego znowu ja? Naprawdę jestem wam aż tak niepotrzebny? - spytałem lekko... sam nie wiem jak się poczułem.
- Dopiero to zauważyłeś? - odezwał się Amaury.
- Błagam, nie kłuć się, głowa mi pęka. - mruknął i oparł głowę o rękę.
Wstałem, po czym ruszyłem do stajni po Hidalgo. Właściwie to nie powinienem się sprzeciwiać, ale naprawdę, zawsze mnie wysyłają na takie rzeczy... czemu?

?

Od Taigi

- Może lepiej już wracajmy? Zaczyna się robić zimno - Przyznalam, chowając twarz w jego plecy
- Jeśli chcesz to oczywiście - Ruszyliśmy w droga powrotna była szybsza, jednak chyba zawsze tak jest. Zeszlam z konia poprawiając swój kaptur
- Dziękuję za miło spędzony czas- Usmiechnelam się kiedy znalazł się obok mnie.
- Żaden problem - Odwzajemnil gest
- Powinnam wracać do zamku - Westchnelam jedynie cicho

?

środa, 13 stycznia 2016

Od Kaia

Skierowałem wzrok przed siebie, po czym przegryzłem lekko dolną wargę po czym spojrzałem na nią ukradkiem.
- No dobrze... - odpowiedziałem po chwili, widziałem jak się uśmiecha, również uniosłem lekko lewy kącik ust. Koń parsknął i  potrząsnął głową.
- Wracamy czy chcesz jeszcze zostać? - spytałem.

?

Od Taigi

Spojrzalam na niego a pozniej na widoki. Było tak pięknie, pierwszy raz byłam na takiej wysokości, nigdy nie czułam takiego czegoś, nie bałam się wrecz przeciwnie chciałam jechać dalej. Zatrzymaliśmy się na prawie samym szczycie, jednak nie zeszlismy z konia
- Mogę Cię o coś prosić? - Zapytałam cicho opierając się o jego plecy
- Zawsze - Pomimo iż go nie widziałam to wiedziałam że delikatnie się uśmiechnął
- Zapisz się do tego turnieju
- Ale...- Zawahał się nieco
- Jeśli ktoś musi wygrać, chce żebyś to był Ty

?

Od Kaia

- Że co? Przecież, mówiłaś że ci pozwolił wybrać samej... - spojrzałem na nią zdziwiony.
- Najwidoczniej kłamał. - spuściła wzrok a po chwili go podniosła. - Chcę choć na chwilę o tym zapomnieć... - westchnęła.
- Mam pomysł. - stwierdziłem po czym zagwizdałem a po chwili koło nas znalazł się Hiro, wsiadłem na jego grzbiet po czym wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny. - Zaufaj mi. - uśmiechnąłem się.
Tai odwzajemniła gest, po czym chwyciła moją rękę i usiadła za mną. Popędziłem ogiera i ruszyliśmy przed siebie, aż dotarliśmy idealną ścieżką na wysoką górę.
- Widzisz?Jesteśmy nad chmurami. - uśmiechnąłem się, odwracając w jej stronę głowę.

?

Od Taigi

- Tato opanuj się z tym ślubem - westchnelam, kiedy znowu wymyslij genialny plan
- Nie będę żyć wiecznie a muszę mieć pewność że Twój przyszły mąż będzie odpowiedni na moim miejscu. Zrobimy turniej, ten który przejdzie wszystkie konkurencję wygra! - oznajmił zadowolony wychodząc. Wzięłam swój łuk i wyszłam kierując się na przód. Z kapturem na głowie nie zwracałam uwagi na to co było przede mną. Wpadlam na Kaia
- Hej wszystko okej?- złapał mnie delikatnie za rękę
- Za kilka dni zobaczysz plakaty o tym iż jest turniej... a nagroda to moja ręka - Westchnelam. Każdy mógł wziąć w tym udział, to było chore

?

Od Kaia

- Nie chcę wyjść za kobietę, do której nie będę nic czuć. Czekam... wiesz, na tą jedyną. Na szczęście nikt mi nic nie narzuca. - wyjaśniłem.
Dziewczyna skinęła zrozumiale głową, doszliśmy do zamku, od razu zastał nas ojciec dziewczyny chcący z nią o czymś porozmawiać, ja natomiast podszedłem do Hidalgo i zacząłem go głaskać.

?

Od Taigi

Spojrzalam kątem oka na chłopaka był całkiem fajny tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju
- Dlaczego nie masz swojej wybranki? - Zapytałam w końcu
- Chyba nie rozumiem - Przekrecil lekko głowę
- No wiesz w tym wieku prawie każdy ma już tą swoją miłość, a Ty nic o tym nie wspomniales. Jeśli jestem zbyt wscibska to przepraszam

?

wtorek, 12 stycznia 2016

Od Kaia

Uśmiechnąłem się lekko po czyn znów skierowałem wzrok przed siebie.
- Wracamy? - spytała.
- Jasne. - Skinąłem głową.
Chętnie oddał bym jej coś jednak nie miałem na sobie nic takiego, żadnej kurtki, tylko mój strój rycerski.

?

Od Taigi

Westchnelam kierując na niego swój wzrok
- Mamy tylko po 19 lat, a wymagają od nas cudów. Sami powinniśmy decydować o swoim życiu, o tym kogo chcemy kochać, dokąd wychodzić jakie mieć pasję - Zaczęłam, aby po chwili odgarnac kosmyk włosów
- Tak powinno być, jednak trudno będzie zmienić cały świat - Spojrzał na mnie
- Od czegoś trzeba zacząć - usmiechnelam się lekko, poprawiając swój szal aby jeszcze szczelniej okrywal moją twarz

?

Od Kaia

- Wszystkiego trzeba w życiu spróbować. - stwierdziłem z uśmiechem.
Dziewczyna odwzajemniła gest, wygłupialiśmy się tak dość długi czas dopóki lód nie zaczął skrzypieć, co oznaczało że musieliśmy zejść.
- Dobrze tak czasem... zapomnieć o wszystkim. - stwierdziłem patrząc w dal.

?

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Od Taigi

Podeszłam do niego niepewnym krokiem
- Jesteś pewien, że to jest bezpieczne? - Zapytałam spoglądając na lód
- Przez dłuższy czas było na minusie, i cały czas jest zimno więc nie powinno się nic stać - Wyciągnął rękę w moim kierunku z lekkim uśmiechem - Nie pójdziemy na sam środek - Zapewnił. Złapałam go za rękę wchodząc na lód, gdybym go nie trzymała na pewno teraz bym upadła. Złapałam równowagę, śmiejąc się przy tym
- Nigdy nie wchodziłam na zamarznięte jezioro - Wyznałam trzymając się go kurczowo, jednak z mojej twarzy nie schodził uśmiech
- Nigdy? - Podniósł jedną brew
- Wiesz, każdy zawsze mnie pilnował, a takie zabawy uważali za zbyt niebezpieczne - Wyjaśniłam powoli się ślizgając

?

niedziela, 10 stycznia 2016

Od Kaia

Uśmiechnąłem się lekko i ruszyliśmy dalej, po jakiś 5 minutach byliśmy na miejscu. Widok był piękny, drzewa okryte śniegiem, ćwierkanie ptaków no i zamarznięte jezioro, dające wszystkiemu efekt. Podszedłem bliżej lodu, po czym stanąłem na nim, był wytrzymały. Było równie ślisko, co na łyżwach.
- Idziesz? - uśmiechnąłem się.

?

Od Taigi

- Z chęcią się przejdę - Wyznałam z uśmiechem, głaszcząc Toshiro i wstając, zarzuciłam na siebie płaszcz i wzięłam rękawiczki oraz szal. Jak tylko przekroczyliśmy mury zamku poczułam chłód, przez co jeszcze mocniej obwiązałam się szalem
- Trochę zimno - Zauważył chłopak
- W lesie nie powinno aż tak wiać - Uśmiechnęłam się lekko

?

Od Kaia

- Kiedyś też miałem Lisa, ale jak byłem mały ugryzł mnie, a jako że moja mama była przewrażliwiona, wypuściła go na wolność. - uśmiechnąłem się lekko, patrząc na białego liska spokojnie przeżuwającego kawałek mięsa. - Jesteś zajęta? Moglibyśmy się przejść nad jeziorko niedaleko, w nocy było zimno więc zamarzło. - uśmiechnąłem się.

?

Od Taigi

Może nie powinnam tak mówić, ale okropnie nudziły mnie te ich rozmowy, pewnie było to ważne, jednak cały czas jedynie się powtarzali, kiedy byli zbyt pochłonięci rozmową, zawinęłam w chusteczkę. Wstałam i poszłam do swojego pokoju, kucnęłam przy biurku i podałam mięso lisowi
- Tutaj jesteś - Usłyszałam za sobą głos Kaia - Tak nagle zniknęłaś - Zrobił kilka kroków w moją stronę
- Nakarmić Toshiro

?

Od Kaia

- Fajny. - uśmiechnąłem się lekko.
Dziewczyna odwzajemniła gest, ponownie wbiłem swój wzrok w talerz dłubiąc w rybie. Wszyscy rozmawiali o dalszych planach działania.

?

Od Taigi

Wróciliśmy razem na zamek. Pokazałam mu gdzie ma pokój, po czym sama ruszyłam w stronę swojego. Wzięłam długi i gorący prysznic. Biała sukienka znalazła się na moich ramionach, a włosy tym razem zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół, gdzie już praktycznie wszyscy byli i zajęłam miejsce pomiędzy swoim ojcem a Kaiem
- Jak pokój? - Zaczęłam rozmowę odwracając swój wzrok w jego kierunku

?

Od Kaia

- Czy ja wiem... - wzruszyłem lekko ramionami - Ważne, że ten dupek da ci spokój. - uniosłem lekko lewy kącik ust.
- Idziesz? - spytała wskazując na zamek.
Skinąłem głową i ruszyłem za nią.

?

Od Taigi

Spojrzałam na chłopaka uśmiechając się jedynie do niego delikatnie
- Nie będziemy stać na zimnie, wejdziemy do środka, przygotujemy dla was pokoje - Stwierdził mój ojciec klaszcząc w ręce - Ogrzejcie się, zjemy coś dobrego - Z uśmiechem ruszył w stronę zamku, kiedy z nieba zaczęły spadać płatki śniegu. Podeszłam do Kaia
- To duże poświęcenie - Zaczęłam łapiąc się za ramię

?

Od Kaia

Skierowałem wzrok na Anselma, który czerwienił się ze złości. Spojrzał na nas, po czym przejechał palcem po szyi, co oczywiście każdy z nas zrozumiał. Wsiedli do karocy, po czym ruszyli przed siebie. Spojrzałem ukradkiem na dziewczynę.


?

Od Taigi

Mój ojciec nie ukrywał zadowolenia
- Ratujecie nasze królestwo... - Niestety nawet nie zdążył dokończyć gdyż Anselm mu przerwał
- I co Ci da, że będziesz miał kilku chłopców, oni dopiero co treningi ukończyli, nie dasz rady się obronić, trzeba było trzymać swoją córeczkę krótko, teraz zapłaci za to cały Twój lud!
- Nie denerwuj się tak - O dziwo zachowywał on spokój - Nasi przyjaciele z zachodu oraz z północy zaoferowali swoją pomoc, ich wojska przybędą tu za kilka dni, na ten czas wystarczy się obronić, wątpię żeby chcieli atakować w tym tygodniu, więc wojska zdążą do nas dołączyć
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - Spojrzałam na niego zupełnie zaskoczona
- To nie była pewna informacja - Westchnął jedynie - Dopiero dzisiaj dostałem odpowiedź, sam nie sądziłam, że przyszły król potrafi być aż taki obłudny. Chyba nie muszę dodawać, że macie zakaz wstępu na nasze tereny, które z pewnością się powiększą

?


Od Kaia

- Chodź córeczko, pożegnamy naszych gości. - usłyszałem jedynie, po czym minął mnie z kamiennym wyrazem twarzy.
Z pokoju wyleciał Anselm z walizkami przepychając się przez nas, również wyszedłem za wszystkimi na dziedziniec i stanąłem koło chłopaków.
- Wracamy do domu! Niech zdechną! - krzyczał wrzucając walizki do karocy. - No ruszać dupy!!! - wrzasnął na nas.
Spojrzałem porozumiewawczo na chłopaków, skinęli głowami.
- Nie. - powiedziałem jedynie.
- Mamy dość wiecznego poniżania. - odezwał się Raven, stając obok mnie.
Anselm jedynie zaśmiał się głośno.
- To jakieś kpiny?
- Jedź sobie sam. - uśmiechnąłem się chamsko. - Słyszeliśmy że u Pana krucho z wojskiem...
- Więc może się przydamy? - dokończyli za mnie.

?

Od Taigi

Ojciec kiedy tylko dowiedział się o całej sytuacji cóż... Wpadł w szał krótko mówiąc od razu ruszył w strone królewskiego pokoju
- To nie dopuszczalne! - Zaczął na wstępie - Tak go zachwalales, a podniósł rękę na moją córkę!
- Dopuściła się zdrady! Obcowala z Kaiem! - Wykrzyknął młody chłopak patrząc na mnie
- Od kiedy rozmowa uznawana jest za zdradę? - Mówiłam ze spokojem
- Umowa zostaje zerwana! Nawet jeśli moje królestwo upadnie to nie pozwolę aby moja córka żyła z takim kimś - Odszedł, a ja z opuszczona głową ruszyłam za nim. Zatrzymał nas Kai

?

Od Kaia

Tai poszła do swojego ojca, a ja do chłopaków.
- Sprawa jest. - powiedziałem klepiąc karego konia po szyi, ci spojrzeli na mnie pytająco. - Nie wiem jak wy, ale ja mam dość wiecznego poniżania, więc może...
- Nie, nie odejdziemy. - westchnął jeden, przerywając mi.
- Dlaczego?
- Nie chcę zostać bez dachu nad głową, mam rodzinę do wykarmienia.
- U króla Roberta słabo z wojskiem, więc czemu by nie stać się jego wojskiem?
- W sumie... ale czy to się uda?
- Uda! Anselm nie ma prawa nam zabronić, więc jak by co, jesteście ze mną?
Wszyscy skinęli jednocześnie głowami, uśmiechnąłem się po czym ruszyłem do zamku aby dowiedzieć się jak tam poszło z ojcem Tai.

?

Od Taigi

Spojrzalam na niego pytajaco jednak ten tylko uśmiechnął się przyjaźnie
- Na pewno masz pomysł? - zapytałam dla pewności
- Mam, nie martw się, zaufaj mi - przejechał dłonią po moim ramieniu
- Ufam, nawet nie wiesz jak bardzo - Złapałam go za rękę, po czym ruszyłam w stronę pokoju ojca

?

Od Kaia

Odwróciłem na chwilę wzrok, lecz po chwili znów spojrzałem na dziewczynę.
- Nie koniecznie, mam pomysł. - uśmiechnąłem się lekko.
- Jaki? - spytała zaciekawiona.
- Zobaczysz. - mrugnąłem. - Idź do ojca i powiedz co zrobił. - zaproponowałem i położyłem dłoń na jej ramieniu.

?

Od Taigi

- Nigdy bym nie pomyślała że może być aż taki - Przyznalam już nieco spokojniejsza
- Wiedziałem że to kretyn, ale że aż taki - westchnął
- Muszę iść do ojca - Po chwili ciszy w końcu się odezwalam - Jednak nie wiem czy powinna - Chłopak spojrzał na mnie pytajacym wzrokiem - Jeśli mu powiem co się stało, na pewno odesle wasze wojska a to będzie oznaczało koniec

?

sobota, 9 stycznia 2016

Od Kaia

Spojrzałem na nią zdziwiony, chłopak tupnął nogą po czym odwrócił się napięcie i odszedł. Dziewczyna nadal trzymała się za policzek.
- Na pewno wszystko gra? - spytałem.
Dziewczyna jedynie skinęła głową, po czym westchnęła i odsunęła dłoń od policzka.


?

Od Taigi

Zszokowana dotknęłam swojego policzka, czułam, że jest czerwone, nie mogłam uwierzyć z jaką łatwością podniósł na mnie rękę
- Nic Ci nie jest - Usłyszałam troskliwy głos Kaia
- Nie.... Nie - Mówiłam cicho, największy wstyd dla kobiety to dostać w policzek od mężczyzny, a na dworze zawsze mi mówili, że takie coś nigdy nie ma miejsca
- Możesz pożegnać się z pałacem - Warknął trzymając się za nos
- Możesz pożegnać się z powiększeniem królestwa - Spojrzałam na niego z nienawiścią
- Decyzja zapadła nie masz nic do gadania
- Z trupem też się ożenisz? - Zacisnęłam pięść, robiąc krok w stronę Kaia

?

Od Kaia

- Uspokój się. - zmarszczyłem lekko brwi.
- A ty, masz zakaz zbliżania się do niej...
- I jeszcze czego. - trochę mu przerwała.
Ten za to uderzył ją w policzek, zacisnąłem zęby po czym walnąłem mu za to w nos.

?

Od Taigi

Cieszyłam się, że Kai nie wychodzi, jednak nie wiem po co on tutaj przyszedł
- Ostatni raz wyjechałaś z zamku bez pozwolenia - Zaczął patrząc na mnie ostrym wzrokiem, nie ukrywałam swojego zaskoczenia - A Ty czego tutaj szukasz, spadaj! - Warknął na niego
- Rozmawialiśmy - Zaczęłam poważnym tonem, jednak szybko mi przerwał
- Nie do Ciebie mówiłem, ojciec miał rację, każdą trzeba sobie wychować


?

Od Kaia

- Nie jesz? - spytała.
- Nie mam czasu, muszę jeszcze ogarnąć Hide i obiecałem pomóc przy odśnieżaniu. - westchnąłem.
Dziewczyna uśmiechnęła się, lecz nagle ten uśmiech zniknął, odwróciłem się za siebie i zobaczyłem Asce zmierzającego w naszą stronę, wszystko jasne. Gdyby nie to że obiecałem, że więcej nie zostawię ją z nim samej, odszedł bym, ale obietnica to obietnica.

?

Od Taigi

- Dziękuje wam bardzo, gdyby coś się jej stało - Zwrócił się do rycerzy po czym ponownie zawiesił na mnie swój wzrok - Mamy do pogadania moja panno - Objął mnie ramieniem, jednak w gruncie rzeczy po prostu mnie przytulał. Odwróciłam się do pozostałych z uśmiechem kiwając im... Zeszłam wieczorem do kuchni żeby móc coś zjeść
- Ostre wyzywanie? - Usłyszałam za sobą głos Kaia, odwróciłam się gryząc chleb
- Nie było źle - Machnęłam jedynie ręką

?

Od Kaia

- Kto wam kazał jeździć po jakiś lasach?! - ponownie wybuchnął krzykiem.
- Przejeżdżaliśmy i usłyszeliśmy krzyki. - wyjaśniłem.
Anselm spojrzał na chłopaków którzy pokiwali twierdząco głowami.
- Jesteście beznadziejni. - zacisnął pięści i wszedł do zamku a Asce podążał za nim jak cień.
Spojrzałem na dziewczynę wzrokiem mówiącym "Dzięki, uratowałaś nam tyłki" i lekko uśmiechnąłem.

?

Od Taigi

- Chłopacy, cały świat widzą w ponurych barwach - Potarłam nieco swoje oczy, przez co były czerwone i szkliste, jakbym cały czas płakała
- Taiga! Dziecko co Ty tutaj robisz?! - Krzyknął mój ojciec
- Tato - Zaczęłam drżącym głosem
- Dlaczego wróciliście! - Drugi król od razu wybuchnął groźnym krzykiem
- To moja wina - Stanęłam przed nimi - Mój Toshiro uciekł, nie mogłam go znaleźć, chciałam jechać do lasu, żeby go poszukać... tedy natknęłam się na wrogów, nie sądziłam, że będą tak blisko. Przepraszam, to moja wina, oni mnie uratowali - Ukłoniłam się nisko... Cóż mi i tak nic nie zrobią, a oni chociaż nie dostaną żadnej kary

?

Od Kaia

- A ja się martwię, jak się tak narażasz. - westchnąłem. - Chociaż z jednej strony cię rozumiem. - przyznałem.
Resztę drogi przemilczeliśmy, jedynie jeden z chłopaków nucił sobie coś pod nosem, dotarliśmy na miejsce. Z zamku wylecieli obaj królowie i ten cały Asce, zsiadłem z konia.
- Teraz półgodzinny wykład jacy jesteśmy nieodpowiedzialni. - odezwał się ktoś po czym wszyscy westchnęli.

?

Od Taigi

- A myślałeś, że strzały to z nieba spadały - Wskazałam delikatnie głową, na niektórych wrogów, którzy mieli wbite w siebie strzały
- Wracamy, tylko ostrożnie - Odezwał się jeden z nich, wszyscy zaczęli się wycofywać, ja razem z nimi
- Dlaczego nie zostałaś w zamku? - Zaczął od razu
- Bo nie dam się tresować na dziewczynkę która będzie latać jak jej zagrają... I martwiłam się - Przyznałam odwracając wzrok

?

Od Kaia

Staliśmy w kupie na górce przed zamkiem wroga. Dowódcą grupy był Drogo, dał znać mieczem po czym galopem ruszyliśmy na zamek, jednak nie wiadomo skąd przed nami znaleźli się ich żołnierze, była ich cała chmara, jak by wiedzieli że przyjdziemy.
- Odwrót! Odwrót! - chłopak zaczął się drzeć na cały głos, jednak było trochę za późno, zaczęli atakować tak też musieliśmy się obronić.
Nie dawaliśmy rady, tak też przeszliśmy do planu B, wszyscy po kolei padliśmy na ziemię udając martwych. Odeszli, nagle usłyszałem głos Taigi, lekko drżał.
- Kai... - położyła zimną dłoń na moim policzku.
- Połóż się. - szepnąłem, lekko zdziwiona, zrobiła to.
Otworzyłem oczy, patrząc na nich.
- To takie nasze zagranie, jak nie dajemy rady, gorzej jak chcą nas dobić... na szczęście odpuścili. - wyjaśniłem.
- Jeszcze chwila i spadamy. - usłyszałem głos Drogo.
- Co ty tu robisz? - spytałem cicho.

?

Od Taigi

Ojciec pociągnął mnie za sobą do pałacu
- Nie możesz się tak zachowywać, nie przystoi tak księżniczce, niedługo obejmiesz tron, będziesz królową, musisz zachowywać się rozważnie, nawet jeśli niektóre decyzję Ci się nie podobają - Mówił to z powagą, kiwałam jedynie głową po czym odeszłam w stronę swojego pokoju, też mi co, nie zostanę tutaj. Ubrałam się w taki strój, aby nikt mnie nie rozpoznał, na głowę zarzuciłam duży kaptur a przez ramię swój łuk, wymknęłam się z pałacu, słysząc jak odjeżdżają w odpowiednim momencie również zasiadłam na konia. Może nie jest to zbytnio fer, ale... Nie czas teraz na to. Konia zostawiłam w bezpiecznym miejscu, a sama znalazłam dobre miejsce w koronie drzewa, gdzie widziałam dobrze cały obóz. Wyciągnęłam strzałę obserwując żołnierzy gotowa w razie potrzeby strzelić do przeciwnika

?

Od Kaia

Ten uśmiechnął się jedynie, po czym przeniósł wzrok na jej ojca a później znów na nią.
- To są żołnierze, zginą prędzej czy później. Robercie, lepiej ją uspokój. - położył dłonie na brzuch. - Przygotować konie, zbroje, miecze, napoić, nakarmić. - zwrócił się do nas.
Wszyscy się rozeszli, jedynie ja dalej tam stałem. Spojrzałem na Taigę, która również na mnie patrzała, wziąłem głęboki oddech po czym ruszyłem w stronę koni.

?

Od Taigi

Spojrzałam na chłopaka z wielkimi oczami
- Wysyłasz swojego syna do nich na pierwszy ogień?! Przecież szanse, że przeżyje są... - Każdy spojrzał w moim kierunku
- Proszę, nie wtrącaj się w sprawy wojenne i idź grać na swoim flecie - Machnął jedynie na mnie ręką
- Nie pozwolę się tak traktować, to również i nasza wojna, też mamy coś do powiedzenia - Zrobiłam krok na przód
- Jaka waleczna, trzeba będzie Cię ustawić zanim wyjdziesz za mojego syna, chyba, że zaczęłaś spędzać z kimś za dużo czasu - Zrobił krok w moją stronę, jednak nie odczuwałam strachu
- Jeśli ich tam wysyłasz, na pewną śmierć, ja również jadę

?

Od Kaia

- Możemy iść. - skinąłem głową otrzepując ręce ze śniegu.
Wypiliśmy gorącą czekoladę, po czym musiałem iść na zbiórkę, jako iż wszyscy przyszli, Tai również.
- Jako iż nie możemy siedzieć z założonymi rękoma w czasie, gdy oni obmyślają plan śmierci, musimy atakować. Pierw pojedzie pierwsza grupa, w nocy. Zobaczymy ilu przeżyje i będziemy planować drugi atak. - Anselm założył każdemu z nas jakąś metalową bransoletkę. - To pokaże nam ile jest trupów a ile żywych, gdy tylko wasze serce przestanie bić, przy waszym zdjęciu i imieniu będzie czerwona kreska i usłyszymy pipanie. - powiedział pokazując wszystko na ekranie komputera. - Taka technologia. - uśmiechnął się.
- Jesteś pewien? To pewna śmierć... - zaczął ojciec dziewczyny, obejmując swoją córkę.
- Proszę nie pouczaj mnie. - po raz kolejny się uśmiechnął po czym znów spojrzał na nas. - Kai, Adelard, Aalart, Aimeri, Aimeriguet, Berold, Barat, Conradin, Drogo... idziecie na pierwszy ogień, przygotujcie się. - zaklaskał w dłonie.

?

Od Taigi

Zaśmiałam się widząc białą plamę na jego kurtce, sama byłam ubrana po same uszy. Ciepły i gruby szal, rękawiczki, nauszniki, cieplejsze buty. Cudem udało mi się ubłagać możliwość wyjścia, ale w końcu się udało. Bitwa na śnieżki trwała jeszcze jakieś kilka minut
- Dobra, już starczy - Podniosłam ręce w geście obronnym ciągle się uśmiechając
- Czyli wygrałem? - Wyszczerzył się na co przewróciłam oczami
- Wrócimy do zamku? Napiłabym się gorącej czekolady

?

Od Kaia

- W sumie... no dobrze, jak sobie życzysz. - uniosłem lekko lewy kącik ust.
Przegadaliśmy cały wieczór, aż zrobiło się dość późno. Obiecałem zostać z nią dopóki nie uśnie, gdy to jej się udało wyszedłem z zamku idąc w stronę innych. [...] Nagle zrobiło mi się strasznie zimno, otworzyłem oczy i usiadłem, padał śnieg i było go już sporo. Wstałem i zacząłem się otrzepywać, po chwili dostałem śnieżką w plecy, za mną stała Taiga z uśmiechem, również w nią rzuciłem odwzajemniając gest.

?

Od Taigi

Dałam mu znak, aby zamknął drzwi
- Nikt Cię nie widział? - Zapytałam przechylając lekko głowę
- Nie raczej nie, a dlaczego? - Przechylił nieco głowę zdziwiony
- Nie chce żeby znowu się tutaj zjawił, więc oficjalnie śpię - Uśmiechnęłam się jedynie - Następnym razem nie wychodź proszę
- Nie mam takiego prawa - Usiadł na krześle patrząc na mnie
- A on nie ma prawa nachodzić mnie, a mimo tego i tak to robi

?

Od Kaia

Wyprostowałem się patrząc na strzałę z chustką po czym spojrzałem na zamek a w jednym z okien dostrzegłem Taigę. Dała znak dłonią, abym do niej przyszedł.
- Zaraz wrócę. - powiedziałem wyrywając z drzewa strzałę i idąc do komnaty dziewczyny.

?

Od Taigi

Nie idź, nie zostawiaj mnie z nim, no zlituj się nad chorą... Za późno, drzwi się zamknęły, a ja zostałam sama z jego uśmiechem. Zasłoniłam swoje oczy dłonią, modląc się w duchu, żeby jak najszybciej wyszedł, no niech go ktoś zawoła
- Jak się czuje moja przyszła królowa? - Złapał mnie za dłoń, a ja jedynie westchnęłam
- Jestem bardzo zmęczona, mógłbyś otworzyć okno i pozwolić mi się przespać? - Zapytałam wysilając się na uśmiech
- Och, ale ja z chęcią zostanę
- Ludzie Cię na pewno teraz potrzebują, a ja chciałabym odpocząć - Nie dawałam za wygraną. W końcu wyszedł, a ja odetchnęłam z ulgą. Pomimo iż nie mogłam wstawać to podkusiłam się, aby dojść do okna. Zauważyłam ćwiczących rycerzy, w tym Kaia. Chwyciłam łuk i strzałę przyczepiając do niej chustę z krótkim napisem "Nie zostawiaj mnie z nim sam na sam. Proszę" Strzała idealnie trafiła w drzewo, obok niego

?

Od Kaia

- To zawsze coś. - uśmiechnąłem się lekko. - A co do lekcji... nie zawiodę. - dodałem nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Ja myślę. - odwzajemniła gest.
Nagle do pokoju wszedł Asce.
- A ty co tu robisz, wieśniaku? - warknął. - Spieprzaj od mojej księżniczki.
Wbiłem wzrok w ziemię, po czym wstałem.
- Trzymaj się. - powiedziałem dość cicho po czym ruszyłem w stronę wyjścia.
Książulek pociągnął mnie z bara, miałem ochotę mu przywalić, jednak zacisnąłem zęby i ruszyłem dalej.

?

Od Taigi

- Nie wiem jak wytrzymam w tym łóżku przez kilka dni - Westchnęłam przeciągając się jedynie - W sumie już bym mogła wyjść
- Nikt Cię nie wypuści po tym jak straciłaś przytomność - Zauważył
- Oj tam - Zaśmiałam się cicho - Nie straciłam, byłam przytomna - Zaznaczyłam od razu - Poza tym, pamiętaj, że ja dałam Ci lekcję ze strzelania z łuku, Ty jesteś mi winien z używania miecza
- Miałaś kiedyś miecz w ręce? - Podniósł jedną brew do góry
- Dwa, albo trzy razy - Wzruszyłam ramionami

 ?

Od Kaia

- Nic się nie dzieje, spokój. - wzruszyłem lekko ramionami.
- Ciekawe jak długo. - westchnęła.
Skierowałem wzrok na okno, a następnie na nią i lekko uśmiechnąłem.

?

Od Taigi

Przez swój stan, nie mogłam jechać do siebie, musiałam tutaj zostać, aż moje zdrowie nie wróci do normy. Dostałam odpowiednie zioła, po których odczułam pewną ulgę. Miło było zobaczyć znajomą twarz w drzwiach
- Teraz już lepiej - Wyznałam podnosząc się na łokciach, aby nieco lepiej go widzieć
- Leż - Zaczął od razu i usiadł na stołku obok łóżka - Słyszałem, że się czymś zatrułaś - Spojrzał na mnie nieco zmartwiony
- Jadacie trochę inaczej niż my, może jakiś składnik nie jest dla mnie - Westchnęłam - A co się dzieje na zewnątrz? Nie wolno mi nawet podchodzić do okna, a gdziekolwiek chce wstać muszę dzwonić po pomoc- Przewróciłam oczami

?

Od Kaia

Następnego dnia, przygotowywaliśmy się do ataku który może przyjść w każdej chwili tzn. ostrzyliśmy miecze, czyściliśmy zbroje koni itp. kiedy nagle na dziedziniec wjechała karoca Anselma. Pan Robert od razu przyleciał, okazało się że Księżniczka źle się czuła, zasłabła i prosiła o powrót do domu.
- Zbadał ją nasz lekarz, kazał jej odpocząć, pić dużo wody. Powiedział że czymś się zatruła ale to nic strasznego. - wyjaśnił od razu Anselm.
Zabrali ją do zamku, dopiero wieczorem udało mi się do niej dostać.
- Hej, jak się czujesz? - spytałem i lekko uśmiechnąłem.

?

Od Taigi

Nawet dobrze nie zdążyłam porozmawiać z ojcem, a już musieliśmy jechać, te rzeczy nawet nie były mi potrzebne, po prostu chciałam się wyrwać, chyba wierzyłam w jakiś cud. Po kolejnym dniu zaczęłam czuć się dziwnie, a kiedy zjadłam obiad, czułam jak kręci mi się w głowie
- Księżniczko, wszystko dobrze? - Jedna z kucharek złapała mnie za rękę, kiedy trzymałam się kurczowo ściany
- Tak... Znaczy się.... Słabo mi- Wydukałam w końcu z siebie
- Pomocy! Niech ktoś przyjdzie! - Zaczęła krzyczeć, a ja nawet nie miałam siły, żeby jej powiedzieć, że ma być ciszej

?

Od Kaia

Dotarliśmy na miejsce po jakiś półtorej godziny. Napoiliśmy konie w czasie gdy dziewczyna poszła po rzeczy.
- Słuchaj, Mohito mi padł, pojedziesz sam? - spytał.
Skinąłem jedynie głową dając Hide marchewkę. Ponownie ruszyliśmy w podróż po jakiejś godzinie albo dwóch.

?

Od Taigi

Z uśmiechem na twarzy zaczęłam wymieniać
- Wolność, spokój, brak tego... księcia, wolność, spokój.... - I tak w kółko wymieniałam właśnie te trzy rzeczy, co wywołało śmiech u chłopaków
- Okej zrozumiałem - Przerwał swój śmiech - Tylko będzie dziwne, jak wrócisz bez niczego
- Wezmę kilka rzeczy, a reszta w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła, a nie było czasu na szukanie ich- Udałam niezadowolenie

?

Od Kaia

Matt westchnął i przejechał dłonią po twarzy. Dziewczyna wróciła po kilku minutach, podałem jej rękę aby pomóc jej usiąść za mną, ruszyliśmy.
- Pojechałaś tam na kilka dni, po jutrze wracacie, co to za rzeczy że ci kartek nie starczy? - spytał Matt.

?

Od Taigi

- Stop! - Krzyknęłam zatrzymując ich konie - Zapomniałam kilku rzeczy, skoro już jedziecie zabrałabym się z wami - Zaczęłam
- Absolutnie! Jeśli się gdzieś tam czają i zauważą, że jesteś księżniczką, od razu zaatakują i porwanie mamy gwarantowane - Odezwał się ich król - Napisz na kartce co chcesz, wezmą ze sobą
- Nie starczy mi kartki - Uśmiechnęłam się delikatnie - Przebiorę się, założę kaptur, nikt mnie nie rozpozna - Zapewniłam
- Dobrze, jedź. Uważajcie na nią! - Rozkazał

?

Od Kaia

- Spokój, jakby nic nie planowali. - powiedziałem od razu, stając przed nim.
- To zły znak... wracajcie do Roberta, niedługo zaatakują. - stwierdził.
- Może tak damy koniom odpocząć? - spytał Matt.
- Nie ma czasu na odpoczynek! - krzyknął.
Chciałem coś powiedzieć, jednak ugryzłem się w język, zawróciliśmy konie i ruszyliśmy w drogę powrotną.

?

Od Taigi

Jedyna osoba z którą w jakikolwiek sposób mogłam porozmawiać, został wysłany na wschód. Świetnie. Weszłam na konia i ruszyłam z pozostałymi do ich pałacu. Po drodze mieliśmy jeden postój. W zamku pokazali mi moją komnatę, była całkiem przytulna, jednak im dłużej w niej siedziałam tym bardziej tęskniłam za domem. Przez dwa dni omijałam tego całego księcia jak tylko to było możliwe, za każdym razem, kiedy kazali nam spędzić razem czas miałam inną wymówkę "Muszę się uczyć historii, wybieram się do biblioteki, chce zobaczyć jak u was gotują" Po dwóch dniach wrócili, oczywiście również chciałam znać informację

?

Od Kaia

- Jak sobie księżniczka życzy. - również się lekko ukłonił. - Ademar, Amaury, Hemeri, Charles, Conradin. Jedziecie przed nami, jako obstawa. Reszta zostaje. Kai i Matt, jedziecie na wschód zorientować się co planuje wróg, musimy się odpowiednio przyszykować. - stwierdził.
Skierowałem wzrok na Matta, który również spojrzał na mnie i wywrócił oczami po czym skinął głową. Wsiedliśmy na konie po czym wyjechaliśmy z dziedzińca.

?

Od Taigi

- Teraz będziesz mi winien naukę walki mieczem - Uśmiechnęłam się lekko - Chyba powinnam wracać - Westchnęłam cicho
- Ja zwiedzę jeszcze okolice, jeśli pozwolisz
- Nie krępuj się, mamy piękne jezioro nieopodal - Z uśmiechem zeskoczyłam z drzewa idąc w stronę zamku. Dowiedziałam się, że rano mam jechać razem z nimi do nich, aby zobaczyć jak mieszkają, dowiedzieć się o ich obyczajach, poznać trochę ich historię. Nie uśmiechało mi się to, jednak cóż innego mogłam zrobić? Spakowałam swoje rzeczy i poszłam spać. Rano, ubrana w beżową suknie i z upiętymi włosami ruszyłam na dziedziniec, gdzie wszyscy się już znajdowali. Jedynie Kaiowi posłałam mały powitalny uśmiech
- Uważaj ma królowo, jakaś bestia Cię atakuje! - Ten idiota wyciągnął miecz i zaczął we mnie nim celować... Czy on tak na serio? Wzięłam na ręce mojego lisa
- Czyżbyś książę obawiał się mojego przyjaciela Toshiro? - Spojrzałam na niego jak na błazna - Nie martw się, nie groźne z niego stworzenie. Królu jeśli pozwolisz pojadę swym koniem, aby nie robić wam zbędnego problemu - Delikatnie się ukłoniłam chowając swojego lisa na ramię

?

Od Kaia

Skinąłem głową po czym przybrałem tą postawę strzelającego. Strzeliłem w drzewo po czym oddałem łuk dziewczynie.
- Fajny, sama robiłaś? - spytałem.

?

Od Taigi

Podałam mu łuk i jedną strzale
- Spróbuj to się przekonasz - Usmiechnelam się lekko - Znasz ogólne zasady strzelania?
- Tak kiedyś strzelalem, ale zdecydowanie lepiej mi z mieczem -przyznał uśmiechając się lekko
- Nie skupiaj się na celu
- Tak to mnie nie uczyli - Zasmial się lekko
- Musisz się skupić na tym co jest dookoła Ciebie, wiatr, szelest liści, odgłosy zwierząt. Opanuj oddech, miej pewną rękę po czym strzel

?

piątek, 8 stycznia 2016

Od Kaia

Skinąłem zrozumiale głową po czym rzuciłem ogierowi jabłko.
- Nie wiem co jest gorsze, stracić mamę gdy się do niej przywiazalo czy w ogóle jej nie poznać... - dziewczyna wzruszyła lekko ramionami. - Trudno z tego łuku strzelać? - spytałem.

?

Od Taigi

Wzruszylam jedynie ramionami
- Przykro mi z powodu Twojej mamy. Ja swojej nawet nie miałam okazji poznać, zmarła przy porodzie
- Przykro mi - jego uśmiech momentalnie zniknął
- W pewnym sensie mogę sobie wyobrazić jak się czules. Ojciec strasznie na mnie uważał, wolał żebym siedziała w domu i grała na flecie, jednak nie upilnowal mnie, nauczylam się strzelać z łuku w lesie mogłam spokojnie ćwiczyć, a czas mijał. Nigdy nie lubiłam tych całych bali, spotkań, od zawsze mnie nudzily - wyznalam wgryzajac się w jabłko - Czasami chciałabym być córka piekarza, albo kowala, wiesz takiego normalnego człowieka

?

Od Kaia

- Było... ok, ale tylko do pewnego czasu. Jak poznała tego frajera wszystko się zaczęło sypać, a gdy mama odeszła było jeszcze gorzej.
- Co się jej stało? - spytała
- Nikt tego nie wie. Zasnęła i już się nie obudziła. - Westchnąłem. - A twoje jak wyglądało? - uśmiechnąłem się lekko.

?

Od Taigi

- Taiga, ale szybciej jest Tai - podałam mu rękę uśmiechając się lekko. Szybko znaleźliśmy się w sadzie, oczywiście nikt nie robił nam problemów, od razu weszlam na drzewo i zerwałam kilka jabłek
- Chyba pierwszy raz widzę księżniczkę która tak chodzi po drzewach - Przyznał siadajac na gałęzi obok mnie
- Proszę nie traktuj mnie jak księżniczkę a jak normalną dziewczynę okej?- usmiechnelam się delikatnie a ten skinal głową - Jakie miałeś dzieciństwo? - Zapytałam nagle

?

Od Kaia

Hidalgo gdy usłyszał samo słowo jabłko spojrzał na nas zaciekawiony nastawiajac uszy.
- To oznacza tak. - uśmiechnąłem się lekko.
Wstalismy i ruszyliśmy w stronę owego sadu.
- Tak w ogóle... jestem Kai.

?

Od Taigi

- Nie krępuj się, sam jego widok przyprawia mnie o mdłości a myśl że... - westchnelam - Gdyby nie ta głupia wojna - przeczesalam włosy ręką
- Nie probowaliscie sojuszu? - Usiadł obok mnie
- Wiele razy, wysyłaliśmy listy, różnego rodzaju układy ale cały czas decyzja była taka sama, z waszymi wojskami - Zatrzymalam się na chwilę
- Macie pewno zwyciestwo - Dokończył za mnie a ja skinelam jedynie głową
- Wiesz widać że nie jesteście braćmi i nie chodzi tylko o wygląd - usmiechnelam się leciutko
- Nawet nie wiesz jak miło to słyszeć- Odwzajemnil gest
- Chcecie jabłko? Niedaleko jest mały sad, a owoce są na prawdę niesamowite

?

Od Kaia

- To nie moje interesy, ja już dawno nie mam tu nic do gadania, ten dupek pozbawił mnie wszystko. Tylko czekać aż mnie zabiją. - Westchnąłem.
- Dlaczego? - zdziwiła się i zmarszczyła lekko brwi.
- Gdy moja mama umarła oj wszystko przejął i zostawił mnie z niczym. - wyjaśniłem. - To już nie moja rodzina, myślisz że siedzę z nimi na rodzinnych obiadach? Po co... żeby słuchać jaki ten Asco jest cudowny, rezolutny... rzygać się chce od takiego gadania. Wybacz za słowa...

?

Od Taigi

Strzelalam w lesie do każdej tarczy jaka była przeze mnie wykonana, kiedy chciałam wydać kolejna strzale coś zaczęło się ruszać nieopodal. Jeśli to ten cały książę zabije go...
- Kto tam?! - krzyknelam celujac w danym kierunku
- Spokojnie - zza krzaków wyszedł Kai razem ze swoim koniem
- A już planowalam gdzie schowam ciało - mruknelam sama do siebie - Myślałam że swietujesz razem z resztą
- Co mam świętować?- zdziwił się podchodzac bliżej
- Macie więcej ziemi, a ja przejme wasze nazwisko, jednak nie zostanę w waszej kochanej rodzinie na długo, mamy bliskich w regionach Gohil, trochę drogi stąd ale po wojnie mam zamiar tam jechać, tak planuje ucieczkę. Możesz powiedzieć o tym reszcie, wieczność pod kluczem mnie trzymać nie będą - Westchnelam opadajac na stary pień

?

Od Kaia

Nikt nie skomentował tego co nam powiedziano, większość po prostu go olała. Gdy zostaliśmy sami osiodłałem konia po czym ruszyłem w stronę lasu, będąc już daleko zacząłem gadać do Hidalgo, a raczej sam do siebie jak to robiłem często.
- Co za palant, nie wiem co mama w nim widziała. Przecież to takie sztuczne, fałszywe... fe. - mruknąłem patrząc dalej przed siebie a ogier jedynie co jakiś czas parskał, czasem zarżał.

?

Od Taigi

- Wszystko postanowione, bierzecie ślub! - Ogłosił ojciec tego kretyna
- Tato...- spojrzałam na niego z bólem
- Pozwolicie porozmawiać nam na osobności?
- Oczywiście, pójdziemy reszcie ogłosić dobre wieści - starszy mężczyzna pociągnął za sobą syna zamykając drzwi
- Obiecales, że sama będę mogła dokonać wyboru - Zaczęłam wręcz z gniewem
- Mamy ciężkie czasy, obiecali nam pomoc, wiesz jakie mamy wojsko, nie damy rady sami, mi też jest ciężko
- To nie Ty będziesz musiał z nim żyć - Odwrocilam się na piecie. W swoim pokoju przebralam się w swobodne ubrania a na głowę nalozylam kaptur wraz z łukiem minelam ich wóz
- Nie podoba mi się to ubranie, masz założyć coś innego - Nie wierzę, zatrzymuje mnie i jeszcze każe się przebierać też mi co
- Uważaj na słowa bo jesteś w moim pałacu - Syknelam przez zęby odchodząc w stronę lasu

?

Od Kaia

- Spokojnie, szczerze powiedziawszy uważam tak samo, jak i każdy z nas. - powiedziałem. - I... nie musisz się mi kłaniać, dziwnie się z tym czuję poza tym... - nie dokończyłem, ponieważ przerwał mi jej ojciec wołający ją.
- Wybacz, muszę iść.
Skinąłem lekko głową po czym gdy dziewczyna odeszła wróciłem do reszty.

?

Od Taigi

Podeszlam do konia, najpierw wyciagnelam w jego kierunku rękę, kiedy dał się poglaskac podeszlam bliżej
- Masz rękę do zwierząt - uśmiechnął się lekko
- Czasami tylko przy nich można się normalnie zachowywać - wyznalam ze spokojem
- Powinienem za niego przeprosić - zaczął chłopak
- Nie ma takiej potrzeby, słyszałam że potrafi być arogancki - Nie odwracalam wzroku od konia
- A więc jego sława nawet tutaj przybyła przed nim
- Niestety, aż ciężko mi uwierzyć że ojciec jeszcze się zastanawia żebym za niego wyszła - Dopiero po chwili zdalam sobie sprawę z moich słów -Przepraszam bardzo, te słowa nie powinny paść z moich ust - uklonilam się od razu gryzac się w język

?

Od Kaia

- No musimy przyznać, zlała cię z klasą. - uśmiechnąłem się lekko na co ten warknął na mnie i zapewne poszedł na skargę do ojca.
Minęło kilka godzin, aż w końcu wyszedł z tego zamku.
- Asce chodź, pokój jest gotowy. - powiedział dumnie.
- A my? - odezwał się ktoś.
- Zachowajcie się jak mężczyźni i śpijcie tu, noc ciepła, rozpalicie ognisko, fajna zabawa. - uśmiechnął się wrednie i razem poszli do zamku.
Ściągnąłem z grzbietu Hide siodło, żeby nie musiał się męczyć, wydawało mi się że kuleje, dlatego też przeszedłem się z nim kawałek żeby sprawdzić.
- Wszystko w porządku? - usłyszałem delikatny głos za sobą.
Za mną stała księżniczka, ukłoniłem się po czym wyprostowałem.
- Wydawało mi się że kuleje... lecz właśnie tylko wydawało. - uniosłem lekko lewy kącik ust.

?

Od Taigi

Dziwny, przecież stoją tam jego synowie więc nie wiem w czym problem, poza tym wszystkim należy się chwila odpoczynku. Szlam razem z nimi w milczeniu
- Ojcze wykonalam już swoje obowiązki czy mogłabym wyjść?
- Tak, tylko nie odchodz za daleko i proszę abyś się nie przebierala - Na te słowa jedynie cicho westchnelam. Skinelam lekko główa i odeszlam. Z pokoju wzięłam swój łuk a włosy zwiazalam w warkocza. Poprosilam kilka pomocnic aby wzięły szklanki z woda i ruszyły za mną.
- Podróż musialabyc męcząca dlatego napijcie się chociaż wody, skoro odchodzić wam nie wolno - Zwrocilam się do synów króla
- Moja Królowa ma złote serce, jednak łuk jest bardzo niebezpieczny lepiej go zostaw - złapał za moją broń, jednak szybko zrobiłam kilka kroków w tył czego się nie spodziewał. Zacisnelam zęby żeby go nie urazić chociaż na to zasługiwał. Jego brat natomiast wydawał się być zupełnie inny
- Proszę nie dotykać zarówno moich rzeczy jak i mnie. Decyzja nie zapadła, a nawet jeśli zapadnie chce abyś wiedział że gdyby zależało to ode mnie już dawno waszego wozu tutaj by nie było. A teraz proszę o wybaczenie, mam swoje zajęcia - uklonilam się lekko odchodząc

?

Od Kaia

- Nie, nie, nie. - zaprotestował. - Oni zostają tutaj. - spojrzał na nas groźnie. - Osoby niższej rangi nie potrzebują specjalnych warunków, nie będę się z nimi pieścił bo mi potem na głowę wejdą. - stwierdził.
Ojciec dziewczyny spojrzał na niego zdziwiony po czym westchnął i skinął głową, weszli do zamku.
- Pizda. - mruknął Matt a wszyscy się zaśmieli.
Staliśmy tak jak idioci nie zbyt wiedząc co teraz zrobić.

?

Od Taigi

- Daj mi proszę chwilę na zastanowienie się, tutaj chodzi o moją córkę - Ponownie złapał się za brodę - Zapraszam na noc do nas, nie ma sensu żebyście wracali. Rano dam wam również odpowiedz
- Świetnie, lepiej się przez ten czas poznają - Król klasnal w dłonie. Nie...Nie wyjde za takiego kogoś... Jednak jeśli ojciec tak zadecyduje co będę miała do powiedzenia
- W takim razie poproszę Cię do siebie, musimy kilka rzeczy omówić. Kochanie zaprowadz gości do ich pokoi, możesz również pozniej zagrać na flecie
- Oczywiście - uklonilam się lekko - Jednak mamy wspaniałych muzyków, nie potrzebna będzie moja muzyka

?

Od Kaia

- Interesy. Słyszałem, że krucho u was z wojskiem... a ja mam ludzi aż nadto. Oferuję swoją pomoc. - wyjaśnił.
- W sumie, pomoc by nie zaszkodziła... - przejechał dłonią po brodzie. - Co byś chciał w zamian?
- Niewiele. - wzruszył lekko ramionami. - Wydasz swoją jakże niesamowicie piękną córkę, za mojego idealnego syna. Dziewczyna spojrzała na niego z dużymi oczami, a następnie na swojego ojca który widocznie się zastanawiał.
- No nie wiem... - westchnął.
- Wróg coraz bliżej, zegar tyka a twój ród może się rozpaść... tak czy inaczej będziesz musiał ją wydać za mąż, a w dodatku otrzymasz pomoc, ludzi, konie... nic do stracenia.
Westchnąłem cicho, żeby nikt nie słyszał po czym przejechałem dłonią po szyi Hidalgo, który zastrzygł uszami.

?

Od Taigi

Nie lubiłam tego rodu, może nie powinnam być aż tak sceptycznie do tego nastawiona ale za dużo słyszałam o synu króla, zbyt dużo. Widząc ich zmusilam się na lekki uśmiech
- Witam w naszych progach - uśmiechnął się ojciec - Przedstawiam moją jedyną córkę, Taige, dziedziczke naszego królestwa - Kosmyk włosów schowalam za ucho i uklonilam się delikatnie w ich stronę
- Cóż za piękną istotę chowales w swym zamku - Jego uśmiech.. Był taki sztuczny
- Powiedz cóż Cię do nas sprowadza?

?

Od Kaia

Jechaliśmy z Hidalgo za powozem w którym siedział Asce i Anselm. Aż tutaj słychać było ich chichoty i żarty z wojska rodu Delorates. Zamknąłem oczy, wyłączając się. Gdy wjechaliśmy na kamienistą ścieżkę do zamku słychać było jedynie kopyta koni, bardzo lubiłem ten dźwięk. Wjechaliśmy na dziedziniec zamku, od razu dwaj faceci od nas, stanęli po obu stronach karocy i zaczęli grać coś na trąbkach a ci w tym czasie wysiedli.
- Witam, witam. - uśmiechnął się do drugiego Króla, wiem że to był ten jego fałszywy uśmiech.

?